Outback
Australia – średnia gęstość zaludnienia: dwie i pół osoby na kilometr kwadratowy. Kraj pełen przestrzeni i monumentalnych punktów krajobrazowych jak Uluru. Odległy ląd, o którym spora część z nas wie niewiele.
Dzisiaj, w dobie koronawirusa, to właśnie Australia powinna być dla nas wzorem. Dlaczego? Kiedy gęstość zaludnienia w twoim kraju wynosi 2.5 os./km2, stworzenie działającego systemu edukacyjnego jest wyzwaniem. Australia, według Roksany Neczaj-Świderskiej ze Szkoły Głównej Handlowej, zmaga się z problemem rozproszonej społeczności szkolnej już od 1897 roku, kiedy wprowadzono tam na poziomie szkoły średniej nauczanie korespondencyjne. Od tego czasu wiele się zmieniło, a każde nowe medium, poczynając od radia, przez telewizję, po internet, stworzyło możliwość ulepszenia systemu uczenia się na odległość.
Jednak technologiczny postęp nie jest rdzeniem australijskiego systemu kształcenia na odległość. Neczaj-Świderska twierdzi, że: “W procesie kształcenia istotne jest, by realizować cele edukacyjne oraz odpowiednio sformułować programy nauczania według potrzeb edukacyjnych i standardów tworzenia treści dydaktycznych określonych dla e-learningu. Australijscy badacze podkreślają, że należy skoncentrować się na wynikach osiąganych przez uczestników procesu kształcenia, a nie na samej technologii jako takiej, będącej nośnikiem informacji. Środkiem do efektywnej edukacji elektronicznej jest koncentracja na edukacyjnych potrzebach studentów oraz diagnoza motywacji uczącego się, co determinuje odpowiedni dobór metod i środków dydaktycznych.”
Polska
Porównajmy to z rodzimym podejściem do nauki na odległość. Na każdym szczeblu hierarchii systemu oświaty zaskakujący jest brak świadomości jak powinna wyglądać edukacja zdalna i hybrydowa. A kiedy na niższych szczeblach ta świadomość się pojawia, to i tak rozbija się ona o ścianę ignorancji ze strony osób decydujących o kształcie systemu edukacji w Polsce. Panaceum na problem utrzymania dystansu społecznego w szkołach miała być ministerialna wersja edukacji hybrydowej polegająca na rotacyjnym prowadzeniu zajęć przez nauczycieli w szkole z częścią klasy, podczas gdy pozostali uczniowie mają przyglądać się lekcji ze swoich domów, w trybie online. Okazuje się, że pomysł sprawiający z pozoru dobre wrażenie w unieważnia się sam w praktyce. Pomijając techniczne trudności takie jak: brak odpowiednich kamer, akustyki w salach wielu szkół i brak umiejętności rozdwojenia się nauczyciela, tak aby mógł pracować jednocześnie przy komputerze i w sali, nazywanie takiego rozwiązania edukacją hybrydową wprowadza społeczeństwo w błąd.
Hybryda, czyli co?
Rozwijając oryginalny pomysł MEN, moglibyśmy założyć, że cały system edukacji może zostać zastąpiony zdalnymi zajęciami przy użyciu Szkoły z TVP. Rezultaty mogą być podobne. Ale w żadnym wypadku nie ma tu mowy o edukacji hybrydowej. Jednoczesne uczenie online i na żywo w szkole to nie edukacja hybrydowa. Czym w takim razie jest nauczanie hybrydowe?
Dzisiejsza rzeczywistość jest ekstremalnie wymagająca. Nauczyciele, przytłoczeni i wykończeni psychicznie sytuacją związaną z wirusem, często nie potrafią zebrać myśli i zorganizować się na nowo w dynamicznie zmieniającym się środowisku. Przydałaby się nam chwila oddechu i pomoc ze świata pracy zdalnej i nauki hybrydowej. W Australii specjaliści od uczenia na odległość wiedzą, że nie technologia, a dobrze zaprojektowany proces edukacyjny stanowią klucz do sukcesu. Dotychczasowe metody pracy muszą się skończyć, ale jak mają teraz uczyć nauczyciele?
Let’s scrum!
Zwinność jest kluczem do rozwiązania problemu. Sytuacja jest dynamiczna, co chwilę pracujemy w innym trybie, miotamy się bez celu, tymczasem potrzebujemy elastycznego systemu. Zwinne podejście daje polskim szkołom nadzieję na jakość w czasie zdalnej i stacjonarnej edukacji. #eduScrum, jeden z wariantów zwinności w edukacji, odpowiada na potrzeby współczesnych dzieci i młodzieży. eduScrum pozwala łączyć ze sobą instrukcje nauczyciela, z samodzielnym rozwiązywaniem zadań budujących kompetencje i realizacją projektów wykorzystując nabytą wiedzę i umiejętności w praktyce. Czy jesteśmy online, czy w szkole na żywo, możemy dać uczniom niezbędną teorię, podpartą ćwiczeniami online lub w podręcznikach i ćwiczeniach. Na tych rusztowaniach budujemy ich kompetencje, które dalej rozwijają sami, w trakcie pracy grupowej w dużych 2-4 tygodniowych projektach. Projekty te tworzone są przez nauczyciela w taki sposób, aby motywować uczniów do wykorzystania wiedzy i umiejętności z danego obszaru podczas pracy w grupie.
Jak to zrobić?
Technicznie, używamy takich narzędzi jak: Miro, Trello, Jamboard i jakikolwiek komunikator do wideokonferencji, chociaż najlepsze są te, które pozwalają na szybki podział klasy na drużyny. Po drugie, potrzebujemy wiedzy o budowaniu zespołów i kontroli realizacji projektów z użyciem tablic Kanban. Po trzecie, potrzebujemy #byćagile. O tym czym są Miro, Trello, Jamboard oraz inne narzędzia, a także co oprócz technologii jest najbardziej kluczowe w osiągnięciu sukcesu dowiecie się więcej na stronie
eduScrum Polska
Jako przeszkolony i praktykujący eduScrum master, mogę powiedzieć, że nie tylko da się to zrobić, ale Scrum w edukacji jest dzisiaj oczywista koniecznością. To prawdziwa, edukacyjna hybryda łącząca różne źródła i metody zdobywania wiedzy oraz umiejętności dla podniesienia jakości procesu uczenia się.
Australia ma wypracowane rozwiązania do kształcenia zdalnego i hybrydowego, a my możemy korzystać z ich doświadczenia i wiedzy. Dzieli nas jednak ogromna odległość, a trudno jest obserwować jak pracują australijscy nauczyciele na żywo. Na szczęście równie dobre rozwiązania możemy znaleźć na naszym, rodzimym podwórku. Fantastycznym przykładem niech będą siostry Orbitowskie: Marta i Paulina oraz team eduScrum Polska. Zwinna edukacja jest możliwa także u nas!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz