Polacy nie gęsi i swój język... przemocy mają?


Ucieczka ze statku


Kilka lat temu miałem uczennicę, która dobrze radziła sobie w szkole, ale mimo to niespodziewanie zmieniła placówkę i to na dużo gorszą pod względem wyników egzaminów zewnętrznych. Zupełnie nie wiedziałem co się stało, sprawa została załatwiona w przeciągu tygodnia. Rozmawiałem z uczennicą i jej rodzicami chcąc się dowiedzieć co spowodowało zmianę. Raz mówili, że to z powodu zbyt dużych wymagań. Potem, że to przez dojazd do szkoły, albo jeszcze coś innego. Natomiast prawdziwy powód przejścia do innej szkoły poznałem dwa miesiące później. Dziewczyna nie chciała mi tego powiedzieć wcześniej, ale przyznała, że co najmniej sześciu nauczycieli naśmiewało się z niej, kiedy dostała ocenę gorszą niż dobry. Dla niej sytuacje tego typu były nie do zniesienia, szczególnie przy okazji zniżki formy, kiedy załapała kilka trójek. 

Zaskoczyło mnie to i zdziwiło, bo znałem zespół nauczycieli, z którymi pracowałem i uważałem ich za rozsądnych i doświadczonych specjalistów. Antycypując możliwy rozwój podobnych sytuacji u innych uczniów, postanowiłem zrobić cichy wywiad z kolegami i koleżankami, żeby ustalić ich wersję wydarzeń. Z rozmów wynikało, że nie prowadzili żadnych świadomych działań mających na celu poniżenie dziewczyny. Ale po chwili zastanowienia często  mówili coś w rodzaju: "no chyba, że dziewczyna nie zrozumiała, że żartuję kiedy powiedziałem że stała się trageeedia bo dostała trzy!"


Nowy wspaniały świat?


Czy trochę nauczycielskiego, delikatnie złośliwego humoru może zniszczyć czyjeś poczucie własnej wartości? Z perspektywy nauczyciela, absolutnie nie. Sam jeszcze kilka lat temu stosowałem sarkazm jako środek aktywowania uczniów i oznakę inteligentnych rozmów. Ale to co było kiedyś standardem wspominanym po latach przez absolwentów z pewnym sentymentem, dzisiaj wzbudza zupełnie inne reakcje. Nowe technologie, wszechobecny Internet, mowa nienawiści, permanentność informacji raz wrzuconych do sieci spowodowały zachwianie dotychczasowej równowagi i zwiększenie poziomu stresu doświadczanego przez ludzi, szczególnie ludzi w wieku szkolnym. Uczniowie nie są przygotowani emocjonalnie na radzenie sobie z natłokiem informacji oraz odpowiednią reakcję na prześladowanie przy pomocy Internetu. Ciągły kontakt z ludźmi i światem zewnętrznym pozbawia młode osoby czasu na regenerację, uspokojenie umysłu, przetrawienie informacji z całego dnia.


Język nauczycieli


Nie ma się co dziwić, że w obliczu tego co uczniowie przeżywają, ich percepcja ironizowania, sarkazmu i czarnego humoru jest inna. Kiedyś taki rodzaj konwersacji był również raniący, ale jego zasięg był znacznie mniejszy, a ludzie mieli czas, żeby sobie z nim poradzić emocjonalnie. Dzisiaj sytuacja jest zupełnie inna. Wszystko może dotknąć nas z siłą natychmiastowego tsunami, za sprawą możliwości szybkiego dzielenia się informacją. Dlatego nauczyciele powinni nabrać świadomości, że im więcej oceniającego języka używają w odniesieniu do uczniów tym gorzej. Dla niektórych może to być niezrozumiałe. Przecież ocenianie jest integralną częścią zawodu, jak mogę się go pozbyć ze swojego języka - myślimy. Jednak powinniśmy zadać sobie pytanie: ile mojego oceniania dotyczy pracy ucznia, a ile dotyczy jego samego? Każdy ma zagwarantowane prawo do opinii, ale potrzebujemy mieć odpowiedni czas i miejsce, żeby tę opinię wygłosić. Krytyka czyjegoś wyglądu na lekcji, bezpodstawne sugerowanie, że ktoś kłamie, publiczne wyśmiewanie czyjegoś charakteru, tylko dlatego że odstaje od reszty, nie jest dobrą praktyką. Również to w jaki sposób nauczyciel ocenia pracę ucznia ma znaczenie. Jeśli ktoś cały czas dostaje informację, że jest beznadziejny, nie ma dla niego nadziei, że nie powinien być w tej szkole, czy tak naprawdę jest to cenna informacja zwrotna, która powie dziecku co ma zrobić, żeby się lepiej nauczyć następnym razem? Nauczyciele często również uważają, że dobra ocena to niska ocena. Nie zgadzam się z tym. Dla mnie jeśli uczeń stara się i realizuje materiał w normalnych warunkach na ocenę wyższą niż dostateczny, nie ma sensu pozbawiać go informacji, że wykonuje dobrą robotę. Bo tym właśnie jest ocena, informacją o tym czy włożony wysiłek był wystarczający do opanowania jakiegoś zagadnienia lub zestawu zagadnień.


Język uczniów


Skąd w takim razie bierze się nienawiść słowna niektórych nauczycieli do uczniów? Źródeł jest co najmniej kilka. Mogą to być czynniki zewnętrzne wpływające na stan ducha, takie jak sytuacja w domu czy relacje z przyjaciółmi. Mogą to również być czynniki wewnętrzne, takie jak uczucie frustracji spowodowane niedocenianiem przez kierownictwo i kolegów z pracy. Chciałbym jednak skupić się przede wszystkim na jeszcze jednym czynniku wewnętrznym, na relacjach nauczyciela z uczniami. Z mojego doświadczenia wynika, że młody człowiek potrafi mieć bardzo rozwinięte umiejętności społeczne. To jak wybiera ich wykorzystywanie jest jednak bardzo arbitralne. Niestety, coraz częściej zamiast chcieć budować dobrą relację z nauczycielem, uczeń woli robić i mówić cokolwiek mu się podoba na lekcji i poza nią. Skąd bierze się taka niechęć do kreowania dobrego kontaktu z osobą, która chce tylko pomóc uczniowi? Podejrzewam dwa czynniki. Pierwszy wiąże się z tym jak relacje z nauczycielem były budowane w dawnych czasach. Bardzo często uczeń chciał się przypodobać nauczycielowi tylko dlatego, że się go bał. Relacja zbudowana na strachu jest krótkotrwała i nieautentyczna. Z perspektywy nauczyciela wyglądało to jednak jak okazywanie mu szacunku. W ostatniej dekadzie zaszło sporo zmian w kontekście podejścia nauczycieli do uczniów. Propagujemy wzajemny szacunek, pozytywne podejście, bierzemy pod uwagę inne czynniki wpływające na zachowanie uczniów oraz wiele innych aspektów. Uczniowie za to widzą aktualną sytuację często z innej strony. 

Wygląda to trochę tak, jakby nikt uczniom nie powiedział, że dawne czasy przeminęły i mogą zacząć nowy, rozdział w swoim życiu, gdzie ich sytuacja w klasie będzie tym lepsza im bardziej pozytywne podejście będą oni prezentować. Uczniowie bez rządów opartych na strachu często nie potrafią się zachować. Komunikaty i zachowania uczniów kreują ich na niewychowanych i bardzo roszczeniowych młodych ludzi. Nauczyciele widzą ze strony uczniów brak odwzajemnienia szacunku, o którym tyle się mówi i myślą sobie, że ich łagodne podejście doprowadzi zaraz do otrzymania kubła na śmieci na głowę. W rezultacie nauczyciele wracają do tradycyjnych metod i w ten sposób koło się zamyka. Nie mamy zmiany tylko powrót do poprzedniej, autorytarnej rzeczywistości. Cały mechanizm się wali, ponieważ nikt nie nauczył dzieci wzorców nowej komunikacji. Dzieci po prostu nie wiedzą jak ich wypowiedzi są odbierane przez otoczenie i do czego mogą prowadzić. Kiedyś dzieci nie miały głosu, teraz mają swobodę wypowiedzi i nie wiedzą co zrobić z taką ilością wolności oraz jakie konsekwencje dla drugiego człowieka może mieć to co mówią.



Język rodziców


Czy nauczenie dzieci zasad współczesnej komunikacji jest jednym z zadań szkoły? Oczywiście, że tak. Wszystko jednak zaczyna się od dobrego przykładu z góry w każdym środowisku w którym przebywa dziecko, czyli zarówno ze strony nauczycieli jak i ze strony rodziców. Ale chwileczkę, co mają z tym wspólnego kochający rodzice? Przecież to naturalne, że opiekunowie będą się odnosić z szacunkiem i rodzicielską miłością do swoich pociech, prawda?. Rzeczywistość bywa jednak inna. Żyjemy w bardzo szybko pędzącym świecie bez chwili na refleksję. Intensywność i rozmiar obowiązków w pracy, najczęściej w przypadku obojga rodziców, prowadzi do ogromnego zmęczenia. Rodzic też człowiek i chce najzwyczajniej odpocząć po pracy. Z drugiej strony są jednak dzieci i trzeba zadbać o ich rozwój, dopilnować czy w szkole wszystko idzie dobrze, żeby mogły się wykształcić i w przyszłości mieć lepszą pracę niż rodzice. 

Tylko jak rozmawiać z dzieckiem w otwarty spokojny i pozytywny sposób kiedy w domu do zrobienia jest jeszcze tyle rzeczy? Trzeba posprzątać po obiedzie, ogarnąć kuchnię, wstawić trzy pralki prania, wynieść śmieci, naprawić to co się ostatnio zepsuło, podlać kwiaty, odkurzyć... ta lista wydaje się nie mieć końca. Frustracja narasta, spokojna rozmowa przeistacza się w kilka rzuconych w eter komunikatów bez zagłębiania się w temat. Kiedy dziecko przynosi ze szkoły gorszą ocenę, rodzic szybko chce wyjaśnienia jak do tego doszło. Dziecko nie wie co powiedzieć, bo nie chce zawieść rodzica. Wie jak ciężko jego opiekunowie pracują i nie chce dokładać im problemu z rozwydrzonym, leniwym bachorem, któremu po prostu nie chciało się nauczyć na ten bardzo trudny sprawdzian. Więc rodzic dostaje komunikat, że to wina szkoły lub nauczyciela bo zrobił to lub nie zrobił tego. Frustracja rodzica rośnie jeszcze bardziej i w rezultacie rodzi się roszczeniowy rodzic, który przychodzi do szkoły. Nauczyciel ma inne spojrzenie na ucznia, rodzic mu nie wierzy i  kolejne koło się zamyka. Brzmi znajomo? Dla części rodziców na pewno tak, mimo, że publicznie nigdy tego nie przyznają. Czasami zarówno w szkole jak i w domu dochodzi do ekstremalnych sytuacji i bardzo emocjonujących dyskusji z gęsto rozsianymi wzajemnymi inwektywami. Brak dobrych relacji rodziców z dziećmi jest tak samo niszczący dla dziecka jak brak tych relacji w szkole. Jedno łączy się z drugim i jedno nie może funkcjonować bez drugiego. 



Quo Vadis opiekunie?


Co w takim razie zrobić by wszyscy dorośli mogli dać dzieciom przykład? Przede wszystkim, powinniśmy zacząć od przyznania się do braku świadomości, że to co mówimy może być krzywdzące dla drugiej osoby. Osobą, która uświadomiła mnie w tej kwestii była moja żona. To ona powiedziała mi, że przyznanie się do tego na głos jest pierwszym krokiem do poprawy sytuacji. Następnie, warto podjąć trud doedukowania się w kwestii Non Violent Communication, (porozumienie bez przemocy). Oczywiście nie jest to jedyna możliwa ścieżka rozwoju, a tylko przykład kierunku, w którym można podążyć. Sam wybrałem to podejście, bo jest dla mnie bardzo naturalne i zgodne z tym w co wierzę. Chciałbym być ekspertem w temacie NVC ale niestety sam dopiero raczkuję w temacie. Mogę jednak przybliżyć podstawowy schemat komunikatu w stylu NVC żebyście wiedzieli w jakim kierunku idzie to podejście. Najlepsza grafika jaką znalazłem jest dostępna w języku angielskim, ale pokazuje najpełniej o co chodzi w NVC.
źródło: https://images.app.goo.gl/4N738wjZHXwUkUVf8
Zamieszczam również przykłady tzw. języka żyrafy, czyli pozytywnego wspierającego języka NVC oraz języka szakala, czyli oceniającego, wywołującego konflikty języka spoza obszaru NVC. Ta grafika daje przykłady po polsku.
źródło: https://images.app.goo.gl/HqGnvsGixgP2SE4a9
Osobiście pierwszy raz zetknąłem się z NVC czytając na temat eduScrum, a moim pierszym źródłem wiedzy było nagranie z warsztatu wprowadzającego w NVC prowadzonego przez Marshalla Rosenberga, twórcę Non Violent Communication. Zamieszczam je poniżej.


Mam nadzieję, że chociaż dla niektórych czytelników to co napisałem będzie inspiracją do podjęcia się zmiany swojego podejścia do komunikacji. Jeden człowiek nie zawsze jest w stanie zmienić sytuację, ale każda kropelka dołożona do wielkiej fali zmiany będzie pomocna w osiągnięciu celu, którym jest danie naszym dzieciom szansy na życie w spokojnym społeczeństwie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz