Ocena jest informacją, nie nagrodą!




Czy oceny szkolne przydają się w dorosłym życiu?

Ostatnio rozmawiałem z moją żoną o naszych doświadczeniach szkolnych. Wspominaliśmy czasy ze wspólnego liceum. W pewnym momencie doszliśmy do wniosku, że wszystkie wtedy drogocenne oceny, zdobyte sporym nakładem czasu i pracy, tak naprawdę nie przełożyły się w wymierny sposób na poprawę naszej sytuacji po skończeniu szkoły. Owszem, w trakcie nauki stanowiły one informację na temat naszych postępów, ale oprócz tego, po ukończeniu szkoły nikt nas nie pytał o oceny zdobyte z poszczególnych przedmiotów. Czy w związku z tym powinniśmy toczyć tak zacięte batalie o ich uzyskanie?

Stan obecny

I tak i nie, ponieważ z jednej strony po szkole nikt nie korzysta z informacji o uzyskanej przez nas ocenie końcowej z np. historii, nie wspominając o cząstkowych. Z drugiej strony, oceny końcowe są istotne przy rekrutacji do szkoły średniej, ponieważ uzyskuje się za nie punkty, nawet kilkanaście za każdą ocenę z przedmiotu branego pod uwagę w rekrutacji. Jest zatem o co walczyć, ale walka ta jest dla uczniów nierówna, ponieważ szkoły, nawet w obrębie jednego miasta, mają różne systemy oceniania, różne skale ocen cząstkowych wpływających na oceny końcowe i wreszcie różnych nauczycieli, wymagających od uczniów czasami nawet diametralnie różnego poziomu wiedzy. 

Kto kombinuje ten żyje..

Miałem pewną sytuację w pracy kilka lat temu, kiedy uczniowie obawiali się o swoje oceny końcowe i w połowie semestru ostatniej klasy gimnazjum kilku z nich zmieniło szkołę by mieć gwarancję uzyskania najwyższej oceny. U mnie, też uzyskaliby takie oceny na koniec, ale moje miejsce pracy ma opinię bardzo wymagającego i wspomniana grupka nie chciała ryzykować. Wiedzieli, że ich oceny cząstkowe są na poziomie oceny dostatecznej lub dobrej w najlepszym przypadku, a potrzebowali uzyskać wyższe oceny by dostać się do wymarzonych szkół. Przypomnę tylko, że w moim mieście ocena dostateczna z przedmiotu punktowanego dawała wtedy 7 punktów, a ocena dobra 14 punktów. Niestety, to co uczniowie zyskali na ocenach, stracili na egzaminach zewnętrznych, ponieważ ich nowi nauczyciele oraz potrzeba aklimatyzacji w nowej szkole negatywnie przyczyniły się do ich przygotowania do egzaminów. Niektórzy z nich opowiedzieli mi o tym po wszystkim, inni trwali przy słuszności swoich wyborów, mimo że nie zrealizowali swojego celu.

Dość nagród za oceny!

Czy w związku z tym, że zarówno oceny cząstkowe jak i końcowe są postrzegane i przyznawane w tak zróżnicowany sposób w poszczególnych szkołach, powinniśmy brać je pod uwagę w systemach rekrutacji? W dzisiejszej rzeczywistości jest to błędne podejście. Uczniowie oraz ich rodzice często przeżywają stany lękowe spowodowane ocenami w szkole. Ocena ma być tylko informacją czy uczeń opanował wiedzę i umiejętności z danego zakresu czy nie. Dawanie dodatkowych nagród za oceny jest nieuczciwe dla osób, które chociażby potrzebują więcej czasu na opanowanie materiału, mają problemy rodzinne uniemożliwiające im uczenie się w komfortowy sposób, czy chorują przewlekle i nie mogą być w szkole cały czas by uzyskać wyższe oceny.

Kiedy widzę osoby wkładające wiele wysiłku w osiągnięcie celu, ale bez widocznych rezultatów, mam poczucie bezsilności, ponieważ potrzebuję im pomóc, ale wiem, że często są oni w demotywującej spirali, która wciąga ich coraz głębiej, a z której tylko oni sami mogą się wygrzebać. W takich sytuacjach często pytam moich uczniów o to jak odbierają kolejne porażki mimo włożonego wysiłku. Uczniowie często mówią, że nie widzą sensu w wytężonej pracy, skoro nie widać jej efektów w postaci lepszych ocen. Co im wtedy mówię? Przede wszystkim, żeby spojrzeli na uzyskaną wiedzę z perspektywy całego życia, a nie semestru w szkole. Wiedza, którą zdobywają sami może okazać się przydatna w życiu. Po drugie buduję w nich świadomość, że na efekty pracy trzeba cierpliwie czekać, bo nie przychodzą one od razu. Gdyby tak było, nie musielibyśmy chodzi do szkoły kilkanaście lat. Zmiana perspektywy sporo daje zagubionemu uczniowi.

Oceny czas zmienić!

Mając w pamięci to co napisałem wcześniej, postuluję zmianę podejścia do ocen. Po pierwsze, powinniśmy pozbyć się kryterium punktów za oceny w systemie rekrutacji do szkół ponadpodstawowych. Ich obecność w rekrutacji przy rożnych systemach oceniania, charakterze szkół i czynniku ludzkim powoduje, że nie są wiarygodnym elementem przy ocenie wiedzy i umiejętności ucznia. Po drugie, powinniśmy przywrócić ocenie pierwotny charakter, czyli ocena ma być informacją o stopniu opanowania wiedzy i umiejętności z danego zakresu przez uczniów. Ocena nie ma być straszakiem, nie ma być zewnętrznym motywatorem zmuszającym dzieci do nauki. Ocena ma być tylko informacją. Czy w związku z tym, cyfrowa forma oceny jest adekwatna do dzisiejszych realiów? Czego uczeń dowie się o stopniu opanowania wiedzy i umiejętności z danego zakresu, kiedy na swoim sprawdzianie zobaczy cyfrę w skali 1-6 lub procent dobrych odpowiedzi? 

Uczniowie chcą wiedzieć, czy to co robią i sposób w jaki to robią są wystarczająco dobre, ale nie dowiedzą się tego z tak krótkiej informacji. Dlatego jestem fanem oceniania kształtującego jako nowoczesnej formy oceny ucznia. Czy to oznacza, że nauczyciel oceniając np. sprawdzian ma wystawić każdemu uczniowi czteroelementową informację zwrotną, poświęcając na to mnóstwo czasu? Na szczęście nie, ponieważ można to zrobić na różne sposoby, np. poprzez checklistę wiedzy i umiejętności z danego zakresu. Nauczyciel, zamiast liczyć liczbę punktów, procent z tego i wystawiać ocenę, zaznacza w kratkach czy uczeń opanował daną umiejętność czy wiedzę, ma jeszcze popracować, czy zupełnie nie wie o co chodzi. To rozbicie na konkretne elementy daje uczniom precyzyjną informację co jest jeszcze do zrobienia i w jakim stopniu. 

Jeśli jesteś fanem/fanką idei zniesienia ocen, muszę Cię zmartwić, ponieważ dla mnie ocena pracy jest istotna. Chciałbym jednak, żeby uczniowie wiedzieli również, że doceniam nie tylko ich wiedzę, ale też zaangażowanie, postawę, motywację i konsekwentne dążenie do celu. Te cechy są istotne w życiu szkolnym i pozaszkolnym i powinny być kształtowane oraz promowane przez wszystkich edukatorów. 

Co dalej?

Bądźmy na tyle odważni, by jeden z elementów generujących stres zmienić w informację o postępach. Potrzebujemy takiej zmiany w dzisiejszych czasach, bo mamy dosyć stresu i bez ocen w szkole. Jeśli masz inne zdanie w kwestii oceniania, zapraszam Cię do podzielenia się nim w komentarzu :-). Na koniec chciałbym powiedzieć, że temat oceniania kształtującego jest o wiele szerszy niż to co zasugerowałem powyżej. Dla chętnych do zaczerpnięcia wiedzy na ten temat, zamieszczam klip o strategiach i technikach w odniesieniu do oceniania kształtującego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz