Szkolny teamwork, czyli związki międzyszkolne

Yuval Noah Harari w książce 21 lekcji na XXI wiek podaje przykład podejścia do rozwiązywania dużych problemów odnosząc się do czasów starożytnego Egiptu. Przez setki lub tysiące lat na terenie dzisiejszego Egiptu, wokół Nilu żyło wiele autonomicznych plemion. Nil był również wtedy życiodajną rzeką, ale od czasu do czasu wychodził z brzegów, niszcząc plony lokalnych plemion. Żadne z tych plemion nie było ani na tyle zamożne, ani na tyle wpływowe by samodzielnie rozwiązać problem wylewającej się rzeki. Dopiero kiedy wszystkie plemiona porozumiały się w kwestii uregulowania rzeki, udało się rozwiązać problem. 

Lekcja płynąca z tej opowieści jest jasna i klarowna. Współpraca pozwala podejmować największe wyzwania i wychodzić z nich zwycięsko. Dla mnie podobnym do wylewającego Nilu problemem jest poziom edukacji publicznej. Im większa miejscowość, tym większa rozbieżność w poziomie nauczania szkół. Przypuszczam, że możliwe byłoby graficzne zobrazowanie sytuacji za pomocą krzywej Gaussa, gdzie mielibyśmy do czynienia z małą grupą bardzo dobrych szkół oraz bardzo kiepskich szkół, a także z pozostałymi szkołami umieszczonymi w stanie średnim.

Jak zmienić ten stan rzeczy? Na razie sytuacja jest nie do ruszenia. Słabe szkoły nie mają odpowiedniego przywództwa, środków i kadry do tego by zmienić swoją pozycję. Świetne szkoły pracują na maksymalnych obrotach, ale nie są w stanie pociągnąć całej oświaty na własną rękę. Pozostają jeszcze średnie szkoły z potencjałem do rozwoju, które dzisiaj go nie wykorzystują w pełni. Moim pomysłem na poprawę sytuacji jest to o czym mówił Harari. Szkoły powinny dobrać się w teamy na podstawie kompetencji, które posiadają tak by poszczególni członkowie uzupełniali się. Podstawowe założenie jest takie, że wykorzystując wspólnie dostępne zasoby szkoły mogą odnieść korzyść ze współpracy w postaci zwiększenia poziomu nauczania, wypracowania procedur profilaktyczno-wychowawczych, udziału w projektach edukacyjnych, również dofinansowanych z zewnątrz. 

Jakim kluczem miałby odbywać się dobór teamów? Czynniki decydujące o doborze mogłyby wyglądać następująco:

  • wyniki egzaminów zewnętrznych
  • specjalizacja szkoły
  • udział w projektach z zewnętrznym finansowaniem
  • średni próg punktowy w rekrutacji do szkoły
  • opis typowych problemów wychowawczych
  • wyposażenie szkoły
  • kompetencje miękkie nauczycieli
  • wielkość szkoły
  • lokalizacja
Ze względu na finanse, najlepiej byłoby gdyby szkoły dobierały się w teamy w obrębie jednego organu prowadzącego. To ułatwi dzielenie się zasobami. Należy również zadbać o to by szkoły nie były z dwóch różnych krańców spektrum, bo nie będzie możliwe nawiązanie dialogu pomiędzy nimi. Lepiej dokonać doboru szkół, które nie są oddalone od siebie mocno w kwestii dotykających je problemów. Procedura doboru mogłaby wyglądać następująco:

1. Szkoły wypełniają ankietę online sporządzoną na podstawie wymienionych czynników
2. OP zbiera ankiety i analizuje wyniki
3. Szkoły będące pod względem wyników egzaminów w pierwszych 50 procentach mogą być ze sobą dobierane w teamy. Szkoły z przedziału 51-100 procent mogą również być ze sobą w teamach.
4. Teamy powinny mieć od 4-6 szkół, żeby można w miarę elastycznie zarządzać pracami teamów
5. w dalszej kolejność bierze się pod uwagę kompetencje kierownictwa szkół oraz nauczycieli i na tej podstawie dobiera się szkoły na zasadzie uzupełniania
6. Następnie patrzy się na wyposażenie poszczególnych szkół i bierze się je pod uwagę na zasadzie uzupełniania

Po stworzeniu teamów, OP powinien stworzyć zespół przedstawicieli szkół i jednego pracownika OP jako leadera teamu. Na podstawie problemów i dostępnych zasobów, teamy indywidualnie określają plan działań mających na celu uczenie się od siebie i korzystanie z zasobów dla rozwoju uczniów. Oczywiście, żeby nie rozwalać zupełnie funkcjonowania szkół, działania musiałyby odbywać się cyklicznie z przerwami. Można również wziąć pod uwagę takie okresy jak ferie i wakacje. Szkoły mogłyby realizować wspólnie inicjatywy dla lokalnych społeczności, wydarzenia szkolne, wyjazdy. Możliwe byłoby też omawianie i opracowywanie rozwiązań problemów, oczywiście w atmosferze wzajemnego szacunku i bez karania za to, że dana sytuacja w ogóle zaistniała. Szkoły w danym teamie mogłyby również dzielić się dobrymi praktykami i tworzyć nowe standardy funkcjonowania. Jeśli na przykład jedna ze szkół wprowadzałaby zwinne podejście do edukacji, inne, chcąc zrobić to samo, mogłyby uczyć się na doświadczeniach członka teamu.

Współpraca buduje i to jest hasło przewodnie mojego pomysłu. Nawiązanie dialogu to pierwszy krok na drodze do poprawy jakości polskich szkół. Co sądzicie o tym wszystkim? Dajcie znać w komentarzach :-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz