Potrzeba wskazania drogi
Może to przez różne zainteresowania, może
przez inne postrzeganie internetowej rzeczywistości, nie objawił mi się
dotychczas artykuł mówiący rodzicom wprost co mogą zrobić by
ich dzieci łatwiej radziły sobie z edukacją zdalną lub hybrydową.
Podróż rodzica i dziecka po dziewiczych obszarach edukacji online wiąże się z
kierowaniem się instynktem, co może przynosić różne skutki. Tak samo jak część
nauczycieli, również niektórzy rodzice próbują przenosić do zdalnej szkoły
utarte praktyki i nawyki motywujące dzieci do pracy. Tym razem jednak tak
efektywne i proste mechanizmy jak słynne "Bo Ci zabiorę
komórkę/komputer/internet" nie do końca się sprawdzają z oczywistych
względów. Dzieci to wiedzą i skrupulatnie przypominają rodzicom, że odcięcie
ich od technologii oznacza barbarzyńskie pozbawienie ich możliwości uczenia
się. Co w takim razie możemy zrobić?
Co robić kiedy dziecko
ma gdzieś internetową szkołę?
Przede wszystkim zdaj sobie sprawę z tego, że Twoja latorośl w zależności
od wieku, od kilku lub kilkunastu lat jest częścią systemu, który działa według
maksymy: "Rób co Ci karzę, a będziesz miał sukces!" Czy jest to złe
podejście? Zdania są podzielone, ale w czasach edukacji na odległość,
tradycyjne podejście do nauki nie przynosi efektów. Twoje dziecko jest
przyzwyczajone do wypełniania bezpośrednich instrukcji w czasie zajęć i przy
obecności wyroczni nauczycielskiej. Teraz jednak wyrocznia jest daleko, a
instrukcje nie zawsze są wystarczająco czytelne. Brak nauczyciela w rzeczywistości
ucznia może rodzić szereg konsekwencji od kompletnego zagubienia się i lęku
przed samodzielnym podejmowanie edukacyjnych wyzwań, poprzez zmienne stany
emocjonalne wywołane nadmiernym siedzeniem przed ekranem, po celowy
samo-sabotaż w celu uzyskania dodatkowego czasu wolnego.
Zgadzam się, że większość z tych scenariuszy powinna być rozpracowana z
wyprzedzeniem przez nauczycieli. Nie zmienia to jednak faktu, że wszyscy
siedzimy w tym razem i jeśli chcesz, by Twoje dziecko przestało wyglądać jak
cyfrowe zombie, to podejmiesz działania, nawet jeśli w szkole nikt w tej
sprawie nie kiwnął dotąd palcem. Każdy czasem napotyka sytuacje, kiedy trzeba
naprawić czyjeś fakapy.
Co wkurza, marnuje
energię
Wielokrotnie w czasie zajęć zdalnych wiosną i jesienią dostawałem od
uczniów sygnały, że nie wyrabiają fizycznie przed komputerem po kilka godzin
dziennie. Kiedy pytałem ich o to czy mają krzesło z regulacją wysokości i
podparciem pleców, czy mają jasność ekranu ustawioną na minimum, czy ich audio
nie wydaje dziwnych buczących dźwięków, czy wietrzą miejsce nauki dostawałem
cały rząd odpowiedzi NIE.
Rodzicu, zobacz czy stanowisko pracy Twojego dziecka jest zgodne z
zasadami bhp pracy przy komputerze. Sprawdź, czy ekran jest w miejscu gdzie
nie odbija się światło, czy nie jest ustawiony powyżej linii wzroku. Sprawdź,
czy oświetlenie jest wystarczająco jasne do czytania, czy dziecko ma gdzie
siedzieć prosto i czy siedzi prosto w czasie zajęć. Sprawdź jakość sprzętu, bo
czasami jest on zużyty tak bardzo, że nie da się z niego korzystać a zakup np.
nowych urządzeń peryferyjnych to wydatek mniej niż 200zł. Porozmawiaj z
dzieckiem o tym, co może robić po każdej lekcji online, by lepiej zregenerować
się przed następną. Wypracujcie mechanizmy takie jak
wietrzenie pokoju, krótkie ćwiczenia na rozciąganie, ćwiczenia na zrelaksowanie
oczu (patrz na coś daleko, potem na coś blisko, patrz na naturalną
zieleń, zakryj twarz, by popatrzeć na kompletną ciemność przez kilka
minut).
Często pozornie błahe przeszkadzacze w dłuższej perspektywie urastają do
rangi olbrzymów wciskających młodego człowieka w ziemię. Warto wyeliminować
drobne stresory by poprawić jakość środowiska nauki dziecka.
Wielka siła
odpowiedzialności
Jeśli myślisz, że Twoje dziecko, które ma do tej pory doświadczenie w
tradycyjnym systemie edukacji, czuje się odpowiedzialne z swoją przyszłość i
wykształcenie, przyjrzyj mu się jeszcze raz. Nie oczekuj odpowiedzialności i
zaangażowania od osoby, która do tej pory tylko wykonywała ściśle określone
polecenia bez zadawania zbędnych pytań. Interakcja pt. "Proszę zrobić
zdania od do, nauczyć się od strony do strony i na następny raz
kartkóweczka" prowadzi do wykonania zakresu zadania i absolutnie
niczego więcej, bo wyjście poza schemat może mieć złe konsekwencje dla
ucznia.
Dzisiaj żyjemy w innej rzeczywistości. Dostajemy cele do osiągnięcia i
terminy na realizację. Jak osiągniemy cele zależy od nas. W związku z tym do
Ciebie rodzicu należy wykreowanie w swoim dziecku poczucia odpowiedzialności za
proces uczenia się. Niestety, nie ma do tego przełącznika, który w jedną noc
zmieni mentalność Twojej pociechy. Zmiana mentalności jest procesem, który
wymaga zastosowania pewnych środków. Po pierwsze, żeby Twoje dziecko nauczyło
się prowadzić edukacyjny samochód, musi usiąść za kierownicą. Oznacza to koniec
wyręczania latorośli w zadaniach do zrobienia w szkole. W zamian daj dziecku
narzędzia do organizacji pracy. Może to być tablica, może to być aplikacja, lub
zeszyt. Ważne, by dziecko miało do niego dostęp cały czas, po to by na bieżąco,
samodzielnie mogło aktualizować zestaw zadań do zrobienia. Umów się z dzieckiem
na codzienne spotkania, nie dłuższe niż 15 minut, by krótko omówić
nad czym pracuje, co ma do zrobienia i jak chciałby to zrobić. Pilnuj siebie i
pilnuj czasu, 15 minut to od teraz świętość! W ten sposób
dziecko okrzepnie w obszarze samodzielnej pracy, a Ty zachowasz pewną dozę
kontroli.
Praktyki, praktyki,
praktyki!
W celu wypracowania pozytywnych nawyków w swoim dziecku, zrób zestaw
praktyk, które pomogą mu ogarnąć naukę. Każdy człowiek jest inny, więc
zdefiniowanie dobrych praktyk dla danej osoby jest również na wskroś
indywidualnym procesem. Mogę dać Ci kilka przykładów praktyk, które pomagają
dzieciom zorganizować swój proces uczenia się.
Istotną kwestią poruszaną przez uczniów jest brak czasu na cokolwiek
spowodowany nawałem pracy. Przy bliższej analizie okazuje się, że sporo z
zadań, które uczeń ma do wykonania jest mikroskopijnej wielkości. W takim
przypadku zawsze polecam mechanizm z Getting Things Done:
jeśli to co masz do zrobienia zajmie Ci dwie minuty lub mniej, zrób to od razu.
Prosty mechanizm, który robi dużo miejsca na inne czynności.
Kolejnym problemem, z którym szczególnie młodsi uczniowie rzadko radzą
sobie samodzielnie jest świadomość tego czy ich proces uczenia dobiegł końca.
Innymi słowy, czy już się czegoś nauczyli, czy jeszcze nie. Dla mnie najlepszą
metodą na sprawdzenie ile się umie jest nauczenie następnej osoby tego samego.
Niestety, nie zawsze mamy dostępną drugą osobę, więc możemy również skorzystać
z innego mechanizmu: testowania. Ale uwaga! Chodzi o
testowanie i quizy sprawdzające wiedzę nie na ocenę. Niech uczeń wybiera lub
tworzy samodzielnie quizy i testy z pytaniami otwartymi, zamiast abc. To lepiej
pozwoli sprawdzić samodzielnie poziom wiedzy.
Nieważne jakie praktyki wprowadzicie razem, ważne, żebyście zawsze o nich
pamiętali. Dlatego powtarzaj praktyki swojemu dziecku, zrób tablicę
z wypisanymi wielkimi literami praktykami w kluczowych miejscach. Codziennie
przypominaj młodemu lub młodej według jakich zasad ma żyć, by pomóc im
wypracować w dłuższej perspektywie stałe nawyki. Jak długo ma trwać takie
intensywne powtarzanie? Niektórzy twierdzą, że wystarczy 8 tygodni, inni
potrzebują więcej, wyczujesz jak będzie w Waszym przypadku.
Błędy są ok, ale...
Rodzicu! Daj swojemu dziecku miejsce na popełnianie błędów. Jeszcze się nie
urodził taki człowiek, który wszystkie nowe rzeczy robi bezbłędnie od
pierwszego podejścia. Gdyby ludzie mieli takie zdolności, zawód nauczyciela
dzisiaj by nie istniał. Dziecko może popełniać błędy. Kluczowe jest to
co dzieje się później. Czy błąd został zauważony? Czy rozmawialiście o
nim? W jaki sposób? Czy latorośl miała okazję opowiedzieć swoją wersję
wydarzeń. Czy udało wam się ustalić co było przyczyną i jak to poprawić
następnym razem. To pytania, które należy zadać w obliczu błędu. Oczywiście jak
podejdziecie do tematu zależy od relacji jaką ze sobą macie.
Empowerment zamiast
micromanagementu
Ostatnią rzeczą jaką chcesz zrobić swojemu dziecku jest odebranie mu steru.
Jeśli będziesz go cały czas sprawdzać, kontrolować lub, co gorsza, uczyć się za
niego, staniesz się nie tylko jego nowym nauczycielem na pełny etat,
ale również osobistym asystentem. Nie oznacza to, że masz
oddać kontrolę dziecku i tylko patrzeć co się stanie. Chodzi o to by dziecko
miało fizyczną i mentalną przestrzeń do pracy samodzielnie. A kiedy w czasie
chodzenia po cienkiej linie straci równowagę, Ty będziesz tam by delikatnie
przywrócić je do pionu. Nie możesz jednak prowadzić dziecka za rękę cały czas,
ono musi nauczyć się chodzić samodzielnie.
Pomocny będzie język empowermentu, w który możesz wyposażyć swoje dziecko.
Nie chcę niepotrzebnie spłaszczać tematu i zachęcam do zgłębienia go. Tu jednak
brakuje miejsca, żeby się rozwinąć, więc jeśli Twoje dziecko przejmie ster i
będzie Cię informować o tym co będzie robić, upewnij się, że używa takich słów
jak: mam zamiar, planuję, chcę, zrobię, moim celem jest,
zamiast określeń typu chciałbym, może, myślałem o, chyba dobrym pomysłem
byłoby. Poczytaj o języku empowermentu więcej, jeśli chcesz się
rozwinąć w tym kierunku.
Na koniec..
Zarówno w przypadku młodszych dzieci jak i nastolatków jest możliwe, by
rozwinęły autonomię w uczeniu się. Ale jak wspomniałem wcześniej, to jest proces
i może trwać od kilku miesięcy do nawet roku. W tym czasie będziecie przeżywać
wzloty i upadki. Będziecie mieć kryzysy, a niektóre elementy choć początkowo
dobrze przyjęte, nie będą funkcjonowały dokładnie tak jak byście tego chcieli.
Będziecie się kłócić i będą emocje. Dobre rzeczy nigdy nie przychodzą
łatwo, ale warto o nie walczyć. Wy jako rodzice jesteście ostoją i
latarnią morską dla swoich dzieci, portem, do którego mogą zawinąć gdy
przyjdzie sztorm. Bez Waszego wsparcia dzieci będą błąkać się po głębokich
wodach, nie wiedząc co zrobić. Dajcie im szansę na połapanie się w nowej
rzeczywistości.